Wchodzimy teraz w jedno z największych nagromadzeń skał. Pamiętam to miejsce, tu zawsze było tłoczno. Dużo ulic, domów, sklepów i innych budynków. Po kształtach można rozpoznać, czym zajmowali się mieszkańcy. Jeden zapewne był hodowcą żółwi, inny wytwarzał flakony… a jeden musiał chyba zajmować się jakimiś ciemnymi

Czy można handlować bez pieniędzy i karty płatniczej? Na to pytanie próbowali sobie odpowiedzieć uczniowie klas piątych i klasy szóstej zaproszeni przez pana Eugeniusza Kaczmarka w podróż edukacyjną do Biskupina. W tym roku XXIV Festyn Archeologiczny odbywał się pod hasłem „Archeomarket. Od wymiany pod stragany”. 18 września uczniowie klas: VA, VB i VI, zwiedzając osady, dowiedzieli się gdzie i kiedy pojawiły się pierwsze monety oraz jak kiedyś wyglądała wymiana handlowa. Uczniowie odwiedzili również chatę mincerza opowiadającego o średniowiecznych sposobach płatności oraz chatę rybaka. Ciekawym punktem programu było także stoisko dziegciu i smoły, materiałów używanych do konserwacji statków. Zwiedzając zrekonstruowane stare chaty, uczniowie mogli zobaczyć jak mieszkali i czym się zajmowali ówcześni mieszkańcy. Nauczyli się przede wszystkim wielu pożytecznych umiejętności, takich jak: czyszczenie bursztynu, wyrabianie przedmiotów z brązu, lepienie naczyń z gliny, tworzenie naszyjników i innych ozdób. Wycieczka ta łączyła aktywny wypoczynek z nauką. Uczniowie wrócili do domów zadowoleni, pełni wrażeń oraz nowych doświadczeń. Taka żywa lekcja zostanie długo zapamiętana zgodnie ze słowami Konfucjusza: „Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem”. Eugeniusz Kaczmarek GALERIA 1 GALERIA 2
Odpowiedź. 3 osoby uznały to za pomocne. profile. Marlena962. -uprawa roli i hodowla zwierzat. -rzemieślnictwo i handel różnymi towarami. dzia. report flag outlined. Reklama.
Dodano 15:45Przenieśmy się w czasie. A dokładnie do Biskupina. Wioski, która historię ma niebywale długą i ciekawą. Wyjątkowe miejsce nad którym badania trwają setki lat. Podobno zamieszkiwali ją kiedyś nasi przodkowie - Prasłowianie. Osadnictwo naszego kraju miało swój początek właśnie tu. Muzeum Archeologiczne w Biskupinie swoje początki datuje na lata 30 XX wieku. Wtedy to rozpoczęto pierwsze etapy badań wykopaliskowych, które były prawdziwą perełką dla archeologów. Dzięki obniżeniu się poziomu wody w Jeziorze Biskupińskim osada wyłoniła się na powierzchnię. Biskupin znajduje się nieopodal Gniezna i Inowrocławia, w województwie kujawsko - pomorskim. Kilka tysięcy lat przed naszą erą życie toczyło się zupełnie inaczej. Teraz mamy okazję zobaczyć na własne oczy jak kiedyś ludzie funkcjonowali i jaki tryb osadnictwa prowadzili. Muzeum Archeologiczne w Biskupinie to wioska łowców i zbieraczy, w której poznacie techniki, jakimi posługiwał się człowiek 7000 lat temu. Wtedy jeszcze nie znana była uprawia ziemi i hodowla zwierząt. Animatorzy są wystylizowani na mieszkańców pradziejowych chat. Zaprezentują Wam sposoby zdobywania i przygotowywania pożywienia, wyrobu narzędzi i rozpalania ognia. Pierwsi rolnicy z Osady Neolitycznej pokażą jak wyglądało rolnictwo przed 6000 lat. Rekonstruktorzy zaprezentują także wszystkie wynalazki, które zrewolucjonizowały życie człowieka. Zobaczycie jak uprawiano ziemię, wykonywano narzędzia, pozyskiwano tkaniny oraz sposób, w jaki powstawały przedmioty z miedzi. Zwiedzanie całego obiektu zaczynacie od Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego, w którym kupicie bilety wstępu oraz obejrzycie film dotyczący rezerwatu. Kiedy już przejdziecie przez główną bramę pierwszym punktem dla zwiedzających jest wioska neolityczna z epoki kamienia. Przechodząc przez drewniany most nad torami przeniesiecie się w czasie do obozowiska łowców mezolitycznych. Ich schronienia stanowiły proste szałasy, które bez większego żalu mogli porzucić, ponieważ często przenosili swoje siedliska w poszukiwaniu zwierzyny. Kolejnym punktem zwiedzania jest „długi dom” z epoki neolitu, czyli młodszej epoki kamienia. Takie właśnie budowle wznosili około 6000 lat temu pierwsi rolnicy. Tu już zapoczątkowano hodowlę zwierząt i roślin. Rozpoczęto także wyrabianie naczyń z gliny i tkanie materiałów. Tuż obok “długiego domu” zobaczycie wystawę „Epoka pierwszych rolników”, która przybliży Wam epokę neolitu. Był to bardzo ważny czas dla ludzkości, która rozpoczęła progresywnie doskonalić styl miejsce jakie zobaczycie w Muzeum jest trochę tajemnicze. To oczko wodne, które wykopali osadnicy wioski tysiące lat temu i przetrwało aż do dziś! W przeszłości wierzono, że jest to „święte źródło” i wierzono, że zamieszkują ją wodne duchy, którym należy składać drogocenne dary. Jednym z najważniejszych punktów w Biskupicach jest Osiedle Obronne Ludności Kultury Łużyckiej. To polskie Pompeje. Dlaczego? Dotąd udało się jedynie zrekonstruować niektóre fragmenty wioski, a dokładnie te do 1 metra wysokości. Wyższe partie są jedynie domysłami i zbudowane zostały za pomocą pośrednich danych. Udało się na szczęście na wierne odwzorowanie wnętrz domów. Możecie podziwiać je z bliska, a reszta kompleksu zrobi na Was z pewnością ogromne wrażenie, ponieważ teren jest duży i malowniczo położony na półwyspie nad wodami jeziora. Dalsza część wycieczki prowadzi do rekonstrukcji wioski wczesnopiastowskiej. Największy jej rozkwit przypada na drugą połowę X wieku. Osada zamieszkiwana była przez ludność rzemieślniczą. Jej mieszkańcy zajmowali się między innymi garncarstwem, skórnictwem, kowalstwem, garbarstwem czy tkactwem. Wielu z nich zajmowało się również rolnictwem oraz rybołówstwem. Zobaczycie tu rzemieślników odtwarzających życie codzienne dawnych dalej traficie do Pawilonu Muzealnego, gdzie zobaczycie stałą wystawę poświęconą badaniom wykopaliskowym w Biskupinie i okolicy pt. „Świt historii nad Jeziorem Biskupińskim”. Bywają także wystawy czasowe, ale w tej kwestii najlepiej podpowie Wam strona internetowa organizatorów. Po zwiedzaniu całego obiektu zostaje czas na świetnie zrekonstruowane piece, stajnię, owczarnię, stodołę oraz mieści się tam hodowla prawdziwych zwierząt. Dzieci przecież uwielbiają zwierzęta i tu będą miały okazję zobaczyć je z bliska. Poczujecie się trochę jak na wakacjach na wsi, za którymi pewnie nie raz się tęskni. Od wielu lat w Biskupinie hodowane są koniki polskie, owce wrzosówki spokrewnione z muflonem europejskim, kozy hodowane oraz bydło. Ostatnim punktem na mapie Muzeum jest chata pałucka z drugiej połowy XVIII wieku. To przykład tradycyjnego budownictwa pałuckiego. Ekspozycja wzbogacona jest w czynną pasiekę oraz studnie z żurawiem. Na koniec atrakcja dla chętnych - półgodzinny rejs statkiem pasażerskim “Diabeł Wenecki”.Ta podróż przez epoki, którą doświadczycie w Muzeum Archeologicznym w Biskupinie jest cenną nauką dla małych i dużych zwiedzających. Podróż w czasie zapewniają wierne rekonstrukcje osad oraz animatorzy, którzy nadają całości prawdy. Bo gdy tu będziecie, to uwierzcie, że szybko poczujecie się jakbyście cofnęli się kilka tysięcy lat wstecz. Co ważne, na terenie rezerwatu realizowany jest projekt, którego podstawowym celem jest popularyzacja najstarszych dziejów człowieka. Przeprowadzane są także archeologiczne badania eksperymentalne związane z epoką kamienia. Realizatorzy starają się wiernie odtworzyć przeszłość i przybliżyć obraz dawnych społeczeństw oraz elementów ich życia codziennego. Będzie to bliskie spotkanie z mieszkańcami pradawnych wiosek, dlatego przygotujcie się na wyjątkową wycieczkę w czasie.
Mieszkańcy osady zajmowali się wykonywaniem narzędzi, naczyń i ubrań niezbędnych do życia.Byli oni tak podzieleni , że jedni uprawiali ziemię, zaś drudzy wytwar…
Zanim przejdziesz do czytania poniższego wpisu, odpowiedz proszę na kilka pytań dotyczących diety. Zastanów się przez chwilę nad nimi i pomyśl, jakie emocje w Tobie wzbudzają. Z czym kojarzy Ci się słowo dieta?Twoje skojarzenia są raczej pozytywne, czy negatywne?Kiedy po raz pierwszy przeszłaś na dietę?Jak myślisz – jaką dietę stosowała młoda Słowianka z Biskupina? I czy stosowała ją w ogóle? Jak reaguje większość ludzi na słowo „dieta”? Podejrzewam, że większość osób, głównie kobiety, odpowiedziały na pierwsze pytanie w taki sposób: „Dieta kojarzy mi się z odchudzaniem”. Podejrzewam również, że nie skaczą one z radości z tego powodu, ponieważ bycie na diecie automatycznie łączą w głowie z restrykcjami, wyrzeczeniami i ograniczeniami. Sam efekt odchudzania potrafi dodać skrzydeł, np. gdy uda się w końcu wcisnąć w zbyt ciasne dżinsy. Jednak już sam fakt przechodzenia przez ten proces nie do końca odbierany jest pozytywnie. Odchudzanie jest trudne, mozolne, niezbyt spontaniczne i ogólnie trzeba się „poświęcić”. Być może Ty odpowiedziałaś podobnie. A co z „pierwszym razem”? Niejedna z nas swoje pierwsze próby pracy nad swoją sylwetką zaczęła w okresie szkolnym – gimnazjum/liceum. Okres dojrzewania, więcej zaokrąglonych kształtów tu i ówdzie, niezbyt mądre docinki kolegów powodowały, że zaczęłyśmy się zastanawiać, czy na pewno wyglądamy w porządku. Dodatkowo, patrząc na zachowanie naszych mam, ciotek i innych dorosłych kobiet w otoczeniu, utwierdzałyśmy się tylko w przekonaniu, że zawsze znajdzie się coś do poprawy. Ja bardzo często słyszałam o zbyt grubym udzie, fałdce na brzuchu i że „w końcu trzeba coś z tym zrobić”. Sama nigdy nie wprowadzałam dużych restrykcji w moim sposobie odżywiania się, ponieważ wiedziałam, że u mnie to się nie sprawdzi. Ja po prostu od zawsze lubiłam jeść i odmawianie sobie znacznych ilości jedzenia dla „ładniejszej” sylwetki uważałam za zbyt duże wyzwanie i wiedziałam, że nie wytrzymam długo. Wtedy uznawałam to za słabość, ale teraz wiem, że być może podświadomie słuchałam swojego organizmu. Z drugiej jednak strony jestem świadoma tego, że masa kobiet ma zupełnie inne doświadczenia niż moje. Ciągłe „życie na diecie” od bardzo młodych lat to duże poświęcenie. A jeśli ich jedyną motywacją było posiadanie smuklejszego ciała, to siłą rzeczy nie może się ono kojarzyć pozytywnie w dorosłym życiu. Jakie są znaczenia słowa „dieta”? Czy Słowianka z Biskupina stosowała dietę? Oczywiście, że tak! Dziwi Cię ta odpowiedź? Nie powinna. Otóż, dieta ma wiele innych znaczeń, niż tylko odchudzanie. Dieta oznacza również sam sposób żywienia. Według profesora Gawęckiego, dieta to między innymi powszechny w danej społeczności sposób zaspokajania potrzeb pokarmowych, z wykorzystaniem fizycznie i ekonomicznie dostępnych środków żywnościowych. Nazywamy to dietą zwyczajową. Mieszkańcy Biskupina zajmowali się głównie zbieractwem, rybołówstwem, myślistwem, uprawą roli i hodowlą zwierząt. Czyli nasza przykładowa Słowianka miała do dyspozycji wiele różnorodnych produktów i na ich podstawie tworzyła jadłospis dla siebie i swojej rodziny. I taka właśnie była jej dieta! Czy miała potrzebę odchudzania się? To jest bardzo ciekawe pytanie, ale choć nie mam pewności, nie wydaje mi się, żeby należało to do jej priorytetów. Jakie inne znaczenia ma jeszcze słowo „dieta”? Możemy wyróżnić dietę alternatywną. Oznacza ona taki sposób żywienia, w którym z różnych powodów świadomie rezygnujemy ze spożywania niektórych rodzajów pokarmu lub metod jego przygotowywania. Najbardziej popularną dietą alternatywną jest teraz wegetarianizm i weganizm, w których rezygnujemy z mięsa lub wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Istnieje również dieta lecznicza, która określa taki sposób żywienia, w którym ograniczenie lub rezygnacja z niektórych produktów, czy rodzaju ich obróbki jest podyktowana stanem zdrowia. Przykładem najpopularniejszej diety leczniczej jest… dieta odchudzająca. Tak, już od dłuższego czasu wiemy, że zarówno nadwaga, jak i otyłość to jednostki chorobowe, które wymagają leczenia. Jakie są konsekwencje pomieszania znaczeń? Nie przepadam za słowem „dieta”. Głównie z tego względu, że jego znaczenie zostało silnie ukierunkowane tylko w jeden punkt, którym jest odchudzanie. Ciekawe jest to, że w Starożytnej Grecji słowo „dieta” miało jeszcze szersze znaczenie. Oznaczało bowiem ogólnie styl życia. Spójrz, jak zawęziło się jego znaczenie na przestrzeni lat, a nawet wieków. Poza tym, „dieta” jest już tak oklepana, że wyskakuje z każdej lodówki, szafki, telewizora i komputera. Nadużywamy tego określenia. Dodatkowo, jego jednotorowe znaczenie przechodzi też na inne podobne sformułowania. Na przykład „zdrowe odżywianie”. Czy kojarzysz sytuację, kiedy jesteś na rodzinnej imprezie i ciocia namawia Cię na kolejny kawałek ciasta? Grzecznie odmawiasz tłumacząc, że postanowiłaś się zdrowo odżywiać i jeden kawałek wystarczy. I co słyszysz? „A Ty znowu na diecie? Przecież nie potrzebujesz. Chuda jesteś. Po co sobie odbierać przyjemność z jedzenia?”. Ech… Pomieszanie z poplątaniem. 😉 Zdrowe odżywianie nie oznacza od razu odchudzania. Czasem może tak być, ale nie zawsze. Często odchudzanie jest początkiem bardziej świadomego podejścia do diety. Właśnie… „diety” – ale tej zwyczajowej, codziennej, normalnej. 😉 Myślę, że uporządkowanie sobie w głowie pewnych określeń i ich znaczeń pomaga w opanowaniu lekkiego chaosu informacyjnego. Wtedy łatwiej jest skupić się na swojej motywacji i sformułowaniu celu, na którym nam zależy. A czy celem tym będzie forma na lato, czy forma na lata zależy już tylko od Ciebie. Mam nadzieję, że wybierzesz słusznie. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat podstawowych pojęć dietetycznych zapraszam Cię do artykułów o podstawowej i całkowitej przemianie materii. Źródła: Gawęcki J., Żywienie człowieka. Podstawy nauki o żywieniu, wyd. PWN, Warszawa, 2012. Głównymi zajęciami mieszkańców dawnych wsi była przede wszystkim uprawa ziemi. Orali ziemię drewnianym pługiem tzw. sochą, a jako siłę pociągową wykorzystywali woły. Uprawiali głównie zboża i len. Praca ich była bardzo ciężka, bo nie znali jeszcze maszyn rolniczych. Zajmowali się także hodowlą bydła, owiec i świń. Biskupin, to wieś położona w województwie kujawsko-pomorskim, na Pojezierzu Gnieźnieńskim. Na jej terenie znajduje się stanowisko archeologiczne. Odkrycie znajdującej się tam osady było jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach polskiej i europejskiej archeologii. Osada odkryta została w 1933 roku przez Walentego Szwajcera- nauczyciela ze szkoły w Biskupinie. Podczas spaceru zaintrygowały go wystające z brzegu jeziora pale. O swoim spostrzeżeniu powiadomił starostwo, kuratorium i policję. Do Biskupina przyjechał profesor Józef Kostrzewski, który zadecydował o rozpoczęciu prac badawczych, asystował mu mgr Zdzisław przerwała prace archeologiczne, które jednak zaraz po jej zakończeniu wznowiono. Dzięki nim dziś możemy podziwiać ten najsłynniejszy w Europie rezerwat archeologiczny i zapoznawać się z życiem naszych przodków. Z tym jak mieszkali, czym się zajmowali, co robili w wolnych chwilach. Osada w Biskupinie była wzniesiona na wyspie. Aby zabezpieczyć brzegi przed wodą i krą wbijano w dno pale dębowe. Jako ochrona przed pożarem służył wał obronny, który był zbudowany ze skrzyń wypełnionych piaskiem. Jeżeli ktoś chciał się dostac do osady, musiał wjechać szerokim na 3 m i długim na 250 m drewnianym mostem wspartym na masywnych słupach, który prowadził do bramy z dwuskrzydłowymi drzwiami. Za bramą rozciągało się 13 rzędów domów zbudowanych z belek łączonych metodą stojące w jednym rzędzie miały wspólne ściany szczytowe i pokryte byływspólną dla całego rzędu strzechą. Chaty miały kształt prostokąta i wewnątrz podzielone były na oddzielne dla każdej rodziny pomieszczenia. Każde z pomieszczeń miało wymiary W pomieszczeniach tych nie było pokoi, tylko wydzielone dwie części: przedsionek i izba mieszkalna. Przedsionek służył za magazyn na sprzęt rolniczy i opał,oraz miejsce, gdzie mielono zboże na żarnach. Przedsionek był też pomieszczeniem dla zwierząt, w którym przebywały one w czasie zimy. W izbie główne miejsce zajmowało wylepione gliną kamienne palenisko o średnicy m. Na lewo od wejścia stało wielkie piętrowe łoże-nary, na którym spała cała rodzina. Wszystkie ulice osady wyłożone były dębowymi balami, w centrum znajdował się plac, na którym gromadzili się mieszkańcy. W osadzie każdy miał przydzielone zadanie. Podstawowym zajęciem mieszkańców Biskupina było rolnictwo i zajmowali się myślistwem, łowieniem ryb, hodowlą bydła, świń, owiec, uprawą roli,wyrabiali młoty, radła, wozy i narzędzia z brązu. Kobiety pracowały w domu, opiekowały sie małymi dziećmi, przędły, tkały i wyrabiały naczynia ceramiczne. Starsze dzieci zbierały zioła, leśne rośliny i owoce. Oprócz tego kobiety i dzieci pomagały mężczyznom w pracach polowych. Na polach uprawiano głównie len, rośliny strączkowe i oleiste. Obecnie na terenie Biskupina znajduje się Muzeum Archeologiczne czynne przez cały rok w godz. 9,00am – 6,00pm. Od maja do września, na terenie osady, można spotkać ubranych w szaty z epoki rekonstruktorów, którzy przedstawiają życie w dawnym grodzie. Cena biletu wstępu na teren Biskupina to 12,00zł i 8,00zł bilet ulgowy, obejmuje ona zwiedzanie rezerwatu, pawilonu muzealnego wraz z wystawą stałą i wystawami czasowymi oraz „Zwierzyniec”. Czas zwiedzania to minimum dwie godziny. Gdy zmęczymy się zwiedzaniem można na miejscu przenocować w hotelu o nazwie “Domu Muzealnika”, a także zjeść smaczny posiłek w znajdujących się nieopodal barach i restauracji. O istnieniu wędek świadczą haczyki wykonane z kości i brązu. Drewniane pławiki wskazują, że znano też sieci.Mieszkańcy Biskupina zajmowali się polowaniem na różne zwierzęta żyjące w puszczy między innymi: dziki, lisy, bobry, borsuki, żubry, jelenie, wilki i niedźwiedzie.
W Biskupinie leżącym na trasie nr 5 z Poznania do Bydgoszczy znajduje się bardzo ciekawa atrakcja - zrekonstruowany gród biskupiński, położony na półwyspie wrzynającym się w Jezioro Biskupińskie. Na jego terenie powstało Muzeum Archeologiczne - bardzo licznie przyciągające turystów. Wiedzie tędy Szlak Piastowski. Fragmenty prehistorycznego grodu odnalazł tu przypadkowo miejscowy nauczyciel - Walenty Szwajcer, w efekcie czego miejsce to stało się jednym z najbardziej znanych rezerwatów archeologicznych w Polsce, gdzie nieustannie prowadzi się intensywne badania naukowe. Biskupin Gród w Biskupinie Festyn Archeologiczny Godziny otwarcia i informacje praktyczne Adres Gdzie spać? Mapa z zaznaczonymi atrakcjami Gród w Biskupinie Osada, której zrekonstruowany fragment dzisiaj dostępny jest dla turystów, powstała prawdopodobnie około 700 lat Była to owalna osada założona na niewielkiej wyspie, otoczona drewniano-ziemnym wałem obronnym o wysokości około 6 m, ponad którym górowała wieża strażnicza z bramą wjazdową. W pobliżu tej bramy mieścił się główny plac - miejsce zebrań i targów. Dalej stały drewniane chaty ustawione w rzędach. Każdy rząd budynków pokrywał wspólny dach, pokryty trzciną. Wnętrze domów dzieliło się na dwie części - izbę główną z paleniskiem i łożem dla całej rodziny oraz przedsionek dla zwierząt. Biskupin W biskupińskim grodzie żyło około 600-800 mieszkańców, którzy trudnili się głównie uprawą roli, hodowlą zwierząt i rzemiosłem - tkactwem, garncarstwem, odlewami z brązu i żelaza, ale również myślistwem, rybołówstwem czy zbieractwem. Ponadto hodowano konie, bydło, kozy, owce, świnie, z zagrodach były też psy. Dziś zrekonstruowaną osadę w Biskupinie można podziwiać jadąc przez Pałuki Ciuchcią Żnińską. Festyn Archeologiczny Od kilkunastu lat we wrześniu na terenie Grodu w Biskupinie Muzeum organizuje niezwykle ciekawy Festyn Archeologiczny. Trwa on około tygodnia i odbywają się tu wówczas niezwykle ciekawe imprezy z atrakcjami dla dzieci i prelekcjami. Na Festynie zobaczyć można dzieła rękodzielników oraz interesujące wystawy tematyczne. Animatorzy prowadzą też konkursy dla dzieci i młodzieży. W każdym roku Festynowi przyświeca inne motto, np. Polska Piastów czy Bogowie Wojny. Warto odwiedzić Biskupin szczególnie podczas barwnego Festynu. Biskupin Godziny otwarcia i informacje praktyczne poniedziałek: 09:00–16:00wtorek: 09:00–16:00środa: 09:00–16:00czwartek: 09:00–16:00piątek: 09:00–16:00sobota: 09:00–16:00niedziela: 09:00–16:00 Adres Gród w Biskupinie - Muzeum Archeologiczne Biskupin 17, Gąsawa tel. 52/ 302-50-55 GPS: 52°47'19N, 17°44'41E Biskupin noclegi Biskupin to zdecydowanie interesujące miejsce, do którego warto się wybrać. Klikając w ten link znajdziesz noclegi w tym miejscu. Możesz również skorzystać z wyszukiwarki noclegów znajdującej się poniżej. Zamawiając nocleg za naszym pośrednictwem wspierasz nas, za co z góry dziękujemy! Mapa z zaznaczonymi atrakcjami Zapisz się do newslettera! Zostaw swój email, a będziesz otrzymywać informacje o ciekawych miejscach w Polsce. Nikomu nie dajemy Twojego maila! Zapisując się do newslettera oświadczasz, że zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych w celu otrzymywania maili z naszego portalu i z postanowieniami regulaminu i polityką prywatności Jeżeli chcesz wypisać się z newslettera kliknij w ten link
Bardziej skłaniałabym się za teorią że Biskupin został opuszczony ze względu na niedobór zwierzyny a co za tym idzie niedostateczną ilość pożywienia. Przyjmuje się najczęściej że Biskupin jako osada łużycka był zamieszkiwany przez okres ok. 100 lat. a został opuszczony na skutek podniesienia się poziomu jeziora.
Choć tętnił życiem przez niespełna wiek, 80 lat po odkryciu biskupiński gród to wciąż najcenniejsza pamiątka po dawnych mieszkańcach ziem polskich. Była zima 738 roku Od kilku lat klimat stawał się surowszy, a mrozy coraz bardziej dokuczały okolicznym plemionom, które nauka wiele wieków później nazwie przedstawicielami kultury łużyckiej. Nie byli ani pierwszymi, ani ostatnimi mieszkańcami tych ziem – badania wykazały, że intensywnie zasiedlano je na przestrzeni historii dziewięciokrotnie. Nie wiemy, skąd przyszli, możemy przypuszczać, że polowali i gospodarowali w okolicznych lasach już od jakiegoś czasu. Tamtej zimy, według ustaleń ostatniego pokolenia badaczy, prace przy budowie mającego dać im schronienie grodu na torfowej łące Półwyspu Biskupińskiego trwały już na całego. Wykorzystali budulec, którego mieli pod dostatkiem – kilkudziesięcioletnie dęby i sosny. Wycinali drzewa rosnące blisko jeziora, w którym lustro wody było na poziomie zbliżonym do dzisiejszego, a na podmokły półwysep transportowali je wodą lub po lodzie. Budowa trwała raptem kilka lat – tyle, co wznoszenie współczesnych drapaczy chmur. Spacery wiejskiego nauczyciela Jeśli wyobrazimy sobie, że dawniej okolice Biskupina były terenem dużo gęściej zalesionym niż dziś, jasnym się staje, dlaczego gród wybudowano właśnie tutaj. Jadąc drogą wzdłuż kolejki wąskotorowej, której sieć oplata Żnin i okolice, zrekonstruowane wały widać dopiero z perspektywy morenowego wzniesienia kilkaset metrów przed miejscowością. Głównie za sprawą zwiedzających je turystów – ich kolorowe sylwetki migają między drzewami. Wieki temu pozbawiony podobnego zainteresowania gród skrywał się za leśną kurtyną na tyle skutecznie, że z oddali trudno było ustalić jego położenie. Tak było aż do czasu, gdy wilgotniejący klimat spowodował podniesienie się poziomu wody w jeziorze. Opuszczone zabudowania zostały zatopione i dzięki konserwującym właściwościom torfu na tysiąclecia zniknęły z pola widzenia. Wiosną 1932 r. pogłębiono rzeczkę Gąsawkę, obniżając poziom wody w Jeziorze Biskupińskim o kilkadziesiąt centymetrów. Kilka miesięcy później do Biskupina trafił Walenty Szwajcer, 25-letni nauczyciel stopnia podstawowego. Jak sam twierdził – trochę na zesłanie; miał uczyć 75 dzieci w tutejszej wiejskiej szkole. 1 września, po uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego, jeden z uczniów zabrał go na półwysep. Miejsce spodobało mi się bardzo, więc prawie codziennie odwiedzałem je w czasie popołudniowych spacerów. Na początku moją uwagę zwróciły duże fragmenty ceramiki na kretowiskach oraz wymyte przez wodę na brzegu jeziora. Któregoś dnia zauważyłem sterczące w trzcinie drewniane pale. Jak się później okazało, były one szczątkami falochronu – wspominał Wiesławowi Zajączkowskiemu w wywiadzie rzece Biskupin i jego odkrywca. Prawdę mówiąc, o tym, że nad jeziorem coś jest zakopane, wiedziano już wcześniej. Sugerowały to przypadkowe fragmenty ceramiki i kawałki drewna. Poznański profesor Józef Kostrzewski przyjechał do Biskupina w latach 20., jednak wpadły mu wówczas w oko jedynie fragmenty wczesnośredniowiecznych naczyń. Wrócił na prośbę Szwajcera, który początkowo nie wiedział, jak duże znaczenie może mieć jego znalezisko. Zamierzał je skatalogować, a dopiero potem zawiadomić archeologów. Jego plany pokrzyżował właściciel łąki, który na wiosnę 1933 r. zaczął kopać torf, równocześnie rąbiąc dębowe belki leżące płytko w ziemi. Znajdowane przedmioty z brązu usiłował sprzedać u jubilera Pod okiem władzy . Siatka ulic wewnątrz grodu zapewniała taki sam dostęp do każdej z chat. Ulicami poprzecznymi jechało się w jedną stronę, ruch w drugim kierunku odbywał się po biegnącej u stóp wału 417-metrowej obwodnicy. (Fot. Andrzej Kryza) Szczęście Biskupina Właściwie całe szczęście Biskupina polegało na tym, że został odkryty jako pierwszy. W okolicy było bowiem więcej tego typu grodów. Gdyby Szwajcer na cel spacerów wybrał pobliskie Sobiejuchy lub Izdebno, pewnie to któreś z nich stałoby się wizytówką polskiej archeologii. – W Sobiejuchach jest tego prastarego drewna mniej, ale Izdebno to niemal bliźniaczy gród, który zachował się w rewelacyjnym stanie – mówi Anna Grossman z Muzeum Archeologicznego w Biskupinie, jedna z niewielu osób, które do dziś zawodowo zajmują się Biskupinem. – W okolicach nie ma śladów poważniejszych walk, ale wał i jedna tylko brama wskazują, że grody na pewno pełniły funkcje obronne, choć być może tylko w teorii. Prawdopodobnie były też faktoriami na szlaku handlowym. W tamtych czasach transport odbywał się głównie drogą wodną w dłubankach drążonych z jednego pnia. Połączenie Jeziora Biskupińskiego Gąsawką z sąsiednimi jeziorami otwierało dalsze drogi komunikacyjne – Notecią do Warty i dalej do Odry i Bałtyku. W czasach, gdy powstawały grody typu biskupińskiego, Europa przeżywała demograficzną eksplozję. Na teren dzisiejszych Pałuk coraz odważniej wchodziła tzw. kultura halsztacka sąsiadująca od południowego zachodu z łużycką. – Badania prowadzone przy okazji budowy autostrad dowodzą, że trochę dalej, na Dolnym Śląsku to już nawet nie była strefa oddziaływań halsztackich, a wręcz wschodnia prowincja tej kultury – mówi Grossman. Coraz większa populacja wymuszała inną organizację. Sięgnięto po struktury, które wywodziły się ze środkowej Europy. Bo choć idea protomiejskich założeń przyszła z południa, ze świata egejskiego, to do nas trafiła właśnie przez ośrodek środkowoeuropejski. A więc grupy wchodzące na nowe ziemie sięgały po struktury, które już znały, i adaptowały je w nowym środowisku. To nie był zbrojny podbój, ale ekspansja drogą asymilacji i przekształceń. Tak powstało kilka podobnych grodów. Centralny plac wyłożony gałęziami, które przykryto warstwą ubitej gliny, mógł pomieścić wszystkich dorosłych mieszkańców osady. Rekonstrukcja bramy i dwóch rzędów chat przywróciła do życia i ów rynek. (Fot. Miron Bogacki/ Biskupin stał się archeologiczną sensacją, a na wykopaliska, które wkrótce ruszyły pod okiem prof. Kostrzewskiego i jego asystenta Zdzisława Rajewskiego, przyjeżdżali przedstawiciele władz państwowych i kościelnych: prymas August Hlond, marszałek Edward Rydz-Śmigły i prezydent Ignacy Mościcki. Polskie wykopaliska trwały kilkadziesiąt lat z przerwą na wojnę, podczas której przez trzy sezony badania prowadzili archeolodzy niemieccy. Zakończono je ostatecznie w 1974 r. Wody jeziora, które przed trzema tysiącami lat przyniosły osadzie zgubę, na dłuższą metę zapewniły jej przetrwanie. Wilgoć zakonserwowała drewno i zamieniła je w „twarde dyski” pełne informacji o klimacie i roślinności Pałuk, samym grodzie oraz zamieszkującej go ludności. Dzięki niemu o Biskupinie wiemy dziś tak wiele. Pozwoliło nam zrekonstruować osadę lub – jak mówi żartobliwie Grossman – pradziejowe blokowisko. W Biskupinie stoją dziś dwa rzędy chat, fragmenty wału obronnego z falochronem, brama i most. To, jak wyglądał gród w całości, pokazują liczne makiety. – Fenomen tutejszych grodów polega na tym, że powstały tak, jakby zaprojektowali je współcześni architekt z urbanistą – tłumaczy. – Była ulica okrężna, do której dochodziły ulice poprzeczne, jednokierunkowe. Miały szerokość typowego wozu z tamtego okresu. Precyzja była niesłychana. Ulice były równoległe, ale nie idealnie proste – lekki łuk powodował, że do wszystkich wejść położonych wzdłuż nich chat słońce docierało i zachodziło dokładnie w tym samym momencie! Mezolit – ok. 5600 r. Obozowisko nad brzegiem jeziora w środkowej epoce kamienia. (Rys. Michał Adamczyk 1997 (wg koncepcji D. Piotrowskiej).© Muzeum Archeologiczne w Biskupinie) Każdemu po równo Same chaty też były zresztą identycznie rozplanowane. Stały w ciągach, jedna obok drugiej, ze wspólnymi ścianami szczytowymi, co pozwalało oszczędzać budulec. Grząskie podłoże, na którym wyrosło osiedle, wymagało odpowiednich rozwiązań konstrukcyjnych. Technika sumikowo-łątkowa (w wydrążone w pionowych słupach łątki wsuwane są poziomie pale zwane sumikami) umożliwiała po pierwsze wznoszenie budynków o dowolnych rozmiarach, a po drugiej – łatwe dobudowywanie nowych elementów czy naprawianie uszkodzonych. W Biskupinie panował pełen egalitaryzm. Każda rodzina miała do dyspozycji ponad 70 m2, w tym obszerną izbę, pomieszczenie gospodarcze na sprzęt i dla zwierząt oraz położone na podniesieniu ogromne legowisko. To dużo, choć trzeba pamiętać, że ówczesne rodziny były wielopokoleniowe. Duża umieralność dzieci i kobiet w połogu powodowały jednak, że w jednej chacie nie mieszkało zwykle więcej niż osiem, dziesięć osób. Cała osada liczyła prawdopodobnie ok. 800 mieszkańców. Plus zwierzęta, o wiele bardziej wytrzymałe i odporne na temperaturę od ich dzisiejszych kuzynów. Hodowano owce, półdzikie świnie, koniki i bydło. Nie było jednak zagród, stodół, chlewów, a jedynie kilkumetrowe pomieszczenie w każdej z chat. – To był zupełnie inny sposób chowu zwierząt niż dziś – mówi Grossman. – Za przykład niech posłuży miejscowość Zgon na Mazurach. Dawnej późną jesienią zganiano tam bydło z okolicy, wybierano najsilniejsze osobniki, a resztę zabijano, by było co jeść zimą. W Biskupinie mogło być podobnie. Wybrane sztuki zimowały wśród ludzi w chatach, pozostałe przeznaczano do spożycia, a na wiosnę stada odnawiano. Gród powstał głównie po to, by zapewnić ludziom schronienie na długie zimowe miesiące. – Przed naporem fal i kry gnanych silnymi północno-zachodnimi wiatrami, które tu przeważają, chroniła dodatkowa konstrukcja złożona z dębowych pali wbitych ukośnie w dno jeziora. Drewniane chaty szybko się nagrzewały, co zresztą łatwo sprawdzić i dziś. – Któregoś roku w listopadzie po konferencji naukowej zebraliśmy się z kolegami w jednej z chat, nie do końca uszczelnionej. Zamknęliśmy drzwi z plecionki i rozpaliliśmy ognisko. Choć na dworze był przymrozek, po kwadransie zrobiło się już tak ciepło, że zdejmowaliśmy kurtki – opowiada Grossman. W latach 90. przeprowadzano zresztą podobne eksperymenty: 24-godzinne grzanie kamieni w palenisku podnosiło temperaturę w środku nawet do 14OC. Przetrwanie mroźnej zimy w grodzie było więc łatwiejsze niż na terenie otwartym. Tym bardziej, że chaty mogły być pełne zapasów. Okolice obsiewano czterema gatunkami pszenicy: płaskórką, orkiszem, zwyczajną i drobnoziarnistą, a także prosem i jęczmieniem. Znano rośliny strączkowe: soczewicę, bób, groch, a także rzepę i len, które uzupełniano owocami i grzybami z pobliskich lasów. Z czasem tych lasów było coraz mniej – karczowano je pod uprawy, co oczywiście zmniejszało udział dziczyzny na biskupińskich stołach. Do polowań używano oszczepów i łuków z kościanymi lub brązowymi grotami strzał. Początek epoki żelaza – połowa VIII w. Narada starszyzny w osadzie obronnej. (Rys. Michał Adamczyk 1997 (wg koncepcji A. Grossman). © Muzeum Archeologiczne w Biskupinie) Na łasce żywiołów Wykorzystując środowisko, mieszkańcy Biskupina często przegrywali jednak z naturą. Śladów pożarów jest tu bez liku. Przy gęstej drewnianej zabudowie ogrzewanej ogniem nie mogło być zresztą inaczej. Gród płonął i był odbudowywany. Gdy część najstarszego osiedla po blisko 40 latach istnienia spłonęła, odtworzono ją głównie z sosny (dębowe lasy nie zdążyły się zregenerować) w nieco zmienionej formie: domy były mniejsze, a wał obronny węższy i nie tak rozległy jak pierwotnie. Powodzie i kolejne pożary niszczyły zabudowę. Po około 30 latach odbudowano już tylko otwartą osadę w najwyższej części półwyspu, który powoli stawał się wyspą. Szybki wzrost poziomu wody w jeziorze spowodował, że biskupinianom zaczęło brakować gruntu pod nogami. Bo to nie ogień ani najeźdźca doprowadziły gród do upadku, ale woda. – Północna część półwyspu, położona najniżej, była zalewana najczęściej – mówi Grossman. – Mieszkańcy mocno jednak walczyli o swoje. Zakładali drugą podłogę, podnosili poziom ulic. Widać starania, by ten gród utrzymać. Z czasem zatopiona została zresztą nie tylko osada, ale i sąsiednie pola uprawne i łąki. Tym samym dalsze życie w bezpośrednim sąsiedztwie Jeziora Biskupińskiego stało się niemożliwe. Surowy klimat nie sprzyjał zakładaniu nowych tak dużych osad, które stawały się trudne do aprowizacji. Kolejny raz półwysep zamieszkany został dopiero cztery wieki później przez inne plemiona. I choć w dalszej przyszłości osady powstały tu w okresie rzymskim i wczesnośredniowiecznym, żadna nie miała dawnego rozmachu. Po II wojnie światowej stanowisko archeologiczne w Biskupinie wciąż było oczkiem w głowie władz, tym razem PRL-owskich. Badania z lat 50. stanowiły przygotowania do obchodów tysiąclecia państwa polskiego. Ważniejsze od osady z końca epoki brązu było jednak dla propagandy osadnictwo piastowskie, a do Gniezna było stąd blisko. Biskupin łużycki przestał mieć pierwszorzędne znaczenie. Około X–XI w. Wojowie przed wczesnośredniowiecznym gródkiem. (Rys. Michał Adamczyk 1997 (wg koncepcji W. Piotrowskiego). © Muzeum Archeologiczne w Biskupinie, Repro Gród na emeryturze Z dzisiejszej perspektywy nie ma wątpliwości, że to właśnie gród z przełomu epok brązu i żelaza był jednym z najważniejszych zjawisk w pradziejach Pałuk. Biskupin jest dziś częścią województwa kujawsko-pomorskiego, choć historycznie bliżej mu do Wielkopolski. Pieczę nad pozostałościami grodu sprawują pracownicy powołanego w 2000 roku Muzeum Archeologicznego w Biskupinie. Nauka z tutejszych badań wycisnęła już wiele. Podczas wykopalisk testowano nowe metody badawcze, wyszkolono też pokolenie przyszłych kadr naukowych. Studenci zaliczali tu obowiązkowe praktyki. Prof. Bogdan Balcer z PAN w monografii badaczy Biskupina wspomina: Szereg osób traktowało pracę w Biskupinie jako rodzaj pańszczyzny. Wyjazd do Biskupina był jednak bardzo atrakcyjny (...). Zachętą była dobra kuchnia, biesiady, urocze gawędy prof. Rajewskiego, tańce i swawole w baraku ekspedycji, bliskość jeziora i piękne otoczenie w postaci Pałuk, ballady i romanse w tym terenie, w wyniku których zawiązało się kilka par małżeńskich. Pałuki mają dziś niewielkie znaczenie gospodarcze – ponad 60 proc. powierzchni zajmują użytki rolne. Częściowo zrekonstruowane łużyckie blokowisko żyje w symbiozie z jeziorem – Gąsawka jest uregulowana, zamiast dłubanek pływają nią kajaki, a za 6 zł turystów w rejs zabiera stateczek. O tym, do kogo należy ostatnie słowo, przypomina jednak zalany wodą północny skraj półwyspu – w czasach najstarszego osiedla też zabudowany. Drążone w pniach dłubanki to najstarszy pomysł człowieka na łódź. Używały ich zresztą nie tylko ludy pradziejowej Europy, ale choćby i rodowici mieszkańcy Ameryk. W Biskupinie służyły do transportu towarów. (Fot. Andrzej Kryza) Warto wiedzieć: Szczęście Biskupina polegało na tym, że został odkryty jako pierwszy. Gdyby Szwajcer na cel spacerów wybrał Sobiejuchy lub Izdebno, pewnie któreś z nich stałoby się wizytówką polskiej archeologii. Śladów pożarów jest tu bez liku. Przy tak gęstej drewnianej zabudowie ogrzewanej ogniem nie mogło być zresztą inaczej. Gród wielokrotnie płonął i był odbudowywany. Gród w oblężeniu Do rezerwatu archeologicznego przy muzeum w Biskupinie trafia co roku ponad 200 tys. turystów. Większość z nich to grupy szkolne, głównie z okolicznych województw, które zjeżdżają w sezonie od maja do października. Wyjątkiem od tej reguły jest wrzesień, kiedy za sprawą festynu archeologicznego gród codziennie wypełnia się tysiącami ludzi. Pierwsze pokazy rekonstrukcyjne zorganizowano w biskupińskim rezerwacie w 1985 r. Prezentowano na nich rzemiosła takie jak obróbka skór, ciesiołka, tkactwo czy garncarstwo. Dziesięć lat później zamieniły się one w duży festyn organizowany do dziś. Wzór przyszedł z zachodniej Europy, gdzie podobne imprezy były znane jeszcze wcześniej. Co roku Biskupin przygląda się innej epoce w dziejach. Choć na pierwszy rzut oka starożytny Egipt czy wikingowie nijak się mają do tutejszych odkryć, wszystkie prezentowano podczas festynu. W tym roku, z okazji okrągłej rocznicy odkrycia grodu, organizatorzy chcą wrócić do źródeł. – Impreza odbędzie się w trochę zmienionej formie, w oderwaniu od okresu chronologicznego, konkretnej kultury czy etnosu. Tematem będzie archeologia jako zawód, pasja – zapowiada Anna Grossman, która wraz z innymi archeologami od samego początku współorganizuje festyn. Termin tegorocznej imprezy: 14–22 września.
. 423 241 414 459 456 385 185 89

czym zajmowali się mieszkańcy biskupina